Blog

Blog o mojej pasji do fotografii.

Po wielu dniach podróży dotarliśmy do Macedonii. Na naszej drodze objawił się Monastyr Świętego Nahuma. Poranne zwiedzanie pozwoliło nam poczuć to miejsce. Bez tłumu w zasadzie w samotności mogę nabrać tchu po ciężkim miesiącu jazdy w cerkwi wybudowanej przez świętego w 905 r. Tu też został on pochowany. Św. Nahum uczeń Cyryla i Metodego był współtwórcą Ochrydzkiej Szkoły Piśmienniczej. Sam kompleks monastyrski położony pomiędzy Jeziorem Ochrydzkim, a rzeką spływającą z gór i zasilającą ten zbiornik, robi przyjemne wrażenie. Jednak przekraczając bramy monastyru napotykamy całą masę sklepików z pamiątkami ( nie zawsze związanymi z tematem - można tu na przykład zakupić piłki mundialowe, koszulki piłkarskie itp). Na brzegu jeziora

12 kwietnia odbył się finisaż wystawy Wojciecha Plewińskiego w Operze Białostockiej. Autor przeznaczył też jedno zdjęcie na rzecz hospicjum małych dzieci "Pomóż Im", które zostało sprzedane na aukcji. Zwycięzca mógł wybrać to zdjęcie, które najbardziej przypadło mu do gustu wśród prezentowanych na wystawie. Niezwykle ciekawe było spotkanie z mistrzem.  Autor opowiadał o swojej  fotograficznej drodze. Jego praca jako fotografa przypadła na dwie rewolucje, które dokonały się w tym czasie. Pierwsza to przejście od fotografii czarno-białej do kolorowej. Druga to zastąpienie aparatu analogowego tak zwaną cyfrą. Z obu Pan Wojciech korzysta do woli. Pewne zdjęcia nadal robi czarno-białe, natomiast cyfra całkowicie wyparła jego starsze modele aparatów. Dziś

Jak co roku na wiosnę w Janowie Podlaskim odbył się zjazd Polskich Hodowców Konie Arabskich. Związek ten zrzesza hodowców, miłośników, i tych co profesjonalnie zajmują się tymi pięknymi końmi - trenerów koni biegających na wyścigach jak i pokazywanych na czempionatach. W tym roku po politycznych zawirowaniach zjazd zapowiadał się bardzo burzliwie. Państwowe posady w lutym tego roku straciły trzy osoby, które możemy określić jako ekspertów na skalę światową. Dlaczego zostały one odsunięte od hodowli tych pięknych koni? Nikt tej zagadki jak dotychczas nie rozwiązał. Trudno się w tym połapać. Choć już po tak krótkim okresie można powiedzieć, że straciły na tym tylko konie, ich wizerunek. Całe

Bobry co za fantastyczne zwierzęta. Zawsze mnie fascynowały. Kiedyś myślałam, że ich futro przypomina to nutrii. Miałam okazję dotykać wyprawionego bobra, który nieszczęśliwie zakończył życie pod samochodem. Futro aksamitne w dotyku. Zwierzęta niesamowicie inteligentne. Swoim architektonicznym znawstwem mogą zawstydzić nie jednego wykształconego architekta. W tym roku miałam okazję z bliska obserwować jednego osobnika. Z samego rana usiadłam sobie na skarpie nad rzeką Bug. Skarpa wysoka około trzech metrów. Usiadłam, spuściłam nogi i spokojnie oczekiwałam na wschód słońca. Wielka kula pomału wynurzała się z za horyzontu. Nagle coś po cichu podpłynęło do brzegu. Tuż pod moimi nogami wynurzył się bóbr. Wyszedł na brzeg i rozejrzał się

Jest taka dzielnica w Białymstoku gdzie tradycja nadal trwa. Mieszkańcy pod wspólnym wezwaniem, zwarli szyki i  6 grudnia 2016 wyruszyli na ulice aby pośpiewać kolędy. Kolędownicy wędrowali ulicami: Wiktorii, Sitarską, Koszykową, Glinianą kończąc u jednego z mieszkańców na ognisku. Zmarznięci ale wyśpiewani raczyli się grzanymi napojami, bigosem i najprawdziwszą bojarską słoninką tak zwanym sałem. Harmonie grały, gitara rytm podawała, skrzypce nadawały ton muzyce, tamburyn podzwaniał, okulele dawało dźwięki na siarczystym mrozie. Było wesoło, głośno. Mieszkańcy zatrzymywali się przy domach wspominali tych co już z nami nie ma na tym świecie i śpiewają z nami z nieba. p.s. Pieniędzy kolędownicy nie zbierali. Bogato odrestaurowane domostwa na dzwonek

Ryba w Norwegii raczej nie ma głosu. Bo o czym mogłaby powiedzieć. Wisi długie miesiące na kijach rozstawionych na palach i wydaję dziwne jęki. Kto był ten wie. Bezgłośnie jęczące rybie torsy.  Niestety nie zrozumiane jeszcze dla ludzi. Myślę, że i dobrze. Bo to co pewnie byśmy usłyszeli nie byłoby dla nas ani miłe, ani interesujące, ani też przyjemne. Norwegia jest piękna, krajobrazy, góry i morze. Ale czy my umiemy to docenić i uszanować? Co po nas pozostanie? Wydaje mi się, że wszystkiego produkujemy za dużo. Jedzenia, przedmiotów codziennego użytku, ubrań. Ile z tego moglibyśmy pozostawić takie jakie jest, bez ingerencji.